Loading...

wtorek, 5 listopada 2013

w drodze.....

Odbieramy Olę za szkoły.....codziennie, dzień po dniu...
Materiał poglądowy dla babć, dziadków, cioć i wujków oraz dla innych czytelników:)
Uwaga ogromna ilość zdjęć;)
Zdjęcia z ręki, czasem nawet nie patrzyłam w wizjer. Każdy kto obiera dzieci w UK wie jaki tłum jest pod szkołą i w drodze do domu. My musimy dojść na parking czy sklepie bo przy szkole parkować nie wolno. Wąski chodnik i tłum ludzi nie sprzyja robieniu zdjęć, zwłaszcza gdy trzeba trzymać za rękę rozbrykanego trzylatka. Myślę jednak, że mimo pewnych niedoskonałości zdjecia te będą świetna pamiątką dla moich dzieci. Chętnie potowarzyszyłabym też innym dzieciom w ich drodze do szkoły:)


4 komentarze:

  1. Wreszcie coś do oglądania i zakosztowania angielskiej atmosfery. W szoku jestem , że Olusia tylko ze śniadaniówką do domu idzie i małą (lekką) torbą. Natalka i Tysia noszą 5 kg. plecaki codziennie, do tego buty na zmianę i strój do ćwiczeń (sporadycznie ale zawsze) - MAKABRA.
    Najlepsze , że w Polsce dzieci, które tylko od 2 miesięcy uczą się literek, cyferek i pisania, już 4 listopada pisały pierwszy w swoim życiu sprawdzian. Oceny ??? Niech Wam się nie zdaje że same 5-tki. Do tego pytanie z czytania dzieci, które chorowały i nie zdążyły nadrobić zaległości. W Polsce w każdej dziedzinie dzieje się coraz gorzej, nawet w szkolnictwie. Nasze dzieci to mają być omnibusy, uczą się w szkole, świetlicy i w domu. Codziennie od 1 godziny do 2 godzin siedzimy nad lekcjami. A gdzie czas wolny na zabawę, czy hobby ??? Ja pie...le, chory kraj......
    Kochani buziaki dla Was.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło mi było potowarzyszyć w tej drodze, bo choć wirtualnie, to czułam się jednak jak na wycieczce, tyle kadrów i wszystkie takie ciekawe... Tomasz w tych kolorach wpasował się idealnie, Ola jaką ma małą torbę i jak widać lekką... Super fotorelacja, masz rację będzie miła pamiątka... Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  3. Twój synek to wykapana Ola w męskim wydaniu, jak był malutki nie było tego tak widać. Czytałam kilka wcześniejszych postów i wiesz trzymam za was mocno kciuki, szczególnie za Olę bo to duże wyzwanie dla dziecka, jechać w świat. A tak na pocieszenie, my od lat mieszkamy z dala od rodziny, dzieli nas spora odległość i są sytuacje gdy mi jej brak ale ogólnie nie narzekam. Jest dobrze jak jest i wam życzę by tak było po okresie adaptacji. My widujemy się średnio 2-3 razy w roku a moja rodzina to co dzień to dzieci i mąż, z czasem dostrzeżesz tego plusy, zobaczysz. Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń