Czasem moje "dorosłe" potrzeby biorą górę i muszę wyrwać się z domu bez dzieci. Przyjemność sprawia mi nawet godzinne opuszczenie naszego gniazdka, pozbieranie myśli bez wrzasków i kłótni dzieci, bez kipiących zeimniaków i przygyzionej wargi Tomka. Czasem zwyczajnie trzeba wziąć głębszy oddech. Nie zawsze jednak jest to możliwe. Pomaga mi wtedy mój aparat albo dłuższy spacer, a najlepiej oba te środki jednocześnie:) Miłego weekendu!
:-))
OdpowiedzUsuńcudowne ;*
OdpowiedzUsuńOj, jak ja Cie rozumiem.Dla mnie praca jest odpoczynkiem. Wole pracować niż "kisić" sie w domu. No ale jak mus jest, to nie ma wyjścia. Nas bakterie nie opuszczają - niestety. pozdrowienia od Kwaśniaczków.martynka
OdpowiedzUsuń